We Wrocławiu przy ulicy Gajowickiej znajduje się bardzo znana polska jednostka wojskowa. Stacjonuje tam 1 Inżynieryjna Dywizja Kosmiczno-Desantowa. To pierwszy na świecie związek taktyczny, który posiada kompetencje działań w przestrzeni kosmicznej.
"Wrocławski Emiter Grawitacyjny" cz. 2/8
Poza raportem i zawartymi w nim wnioskami o potrzebie reorganizacji pojawił się jeszcze jeden ważny powód, by przeprowadzić zmiany. Od 2001 roku polskie wojsko wdrożyło na wszystkich krajowych uczelniach program śledzenia obiecujących studentów i naukowców – „Przyszłość”. Wprowadzono przepisy obligujące dyrektorów i rektorów państwowych jednostek edukacyjnych do przesyłania comiesięcznych raportów na temat najlepiej rokujących uczniów i studentów.
Program okazał się niesamowitym sukcesem. Od 2001 do 2024 roku liczba objętych nim osób przekroczyła sto tysięcy. Każda z nich skorzystała z programu wsparcia, który obejmował: zwrot kosztów nauki i korepetycji, bezpłatne zakwaterowanie, bezpłatne wyżywienie w stołówce wojskowej, możliwość oddawania krwi, karta JedniSport, zwrot kosztów paliwa, pełne pokrycie kosztów odszkodowania w związku ze szkodami wynikającymi z przeprowadzanych eksperymentów naukowych, możliwość przeprowadzania eksperymentów naukowych z substancjami oraz materiami niedostępnymi w obrocie cywilnym. Dzięki programowi młodzi ludzie z potencjałem mogli zostać dostrzeżeni i docenieni przez państwo.
Poza raportem i zawartymi w nim wnioskami o potrzebie reorganizacji pojawił się jeszcze jeden ważny powód, by przeprowadzić zmiany. Od 2001 roku polskie wojsko wdrożyło na wszystkich krajowych uczelniach program śledzenia obiecujących studentów i naukowców – „Przyszłość”. Wprowadzono przepisy obligujące dyrektorów i rektorów państwowych jednostek edukacyjnych do przesyłania comiesięcznych raportów na temat najlepiej rokujących uczniów i studentów.
Program okazał się niesamowitym sukcesem. Od 2001 do 2024 roku liczba objętych nim osób przekroczyła sto tysięcy. Każda z nich skorzystała z programu wsparcia, który obejmował: zwrot kosztów nauki i korepetycji, bezpłatne zakwaterowanie, bezpłatne wyżywienie w stołówce wojskowej, możliwość oddawania krwi, karta JedniSport, zwrot kosztów paliwa, pełne pokrycie kosztów odszkodowania w związku ze szkodami wynikającymi z przeprowadzanych eksperymentów naukowych, możliwość przeprowadzania eksperymentów naukowych z substancjami oraz materiami niedostępnymi w obrocie cywilnym. Dzięki programowi młodzi ludzie z potencjałem mogli zostać dostrzeżeni i docenieni przez państwo.
"Wrocławski Emiter Grawitacyjny" cz. 3/8
Uczestnicy programu trafili nie tylko do armii, lecz także do innych polskich podmiotów zajmujących się wysoką technologią, na przykład AtomBud, KGBDM czy Lilios.
Stworzono scentralizowaną platformę internetową, która pozwala na swobodną wymianę informacji naukowych. Swego czasu była ona szeroko opisywana przez międzynarodowe media jako jedyny na świecie portal, na którym nie ma moderatorów. Wynikało to z faktu, że młodzi ludzie biorący udział w programie, dzięki swoim poglądom naukowym, komunikowali się w perfekcyjny sposób. Wszystkie kwestie mogące spowodować niemerytoryczny spór były rozstrzygane podczas debat online, które przyjęły wymyśloną specjalnie na potrzeby projektu formułę „Debaty Polskiej”. Jej przydatność i praktyczność są tak olbrzymie, że prawie całkowicie wyparła ze światowego obiegu debatę oksfordzką [poza Wielką Brytanią].
Właśnie w ramach programu „Przyszłość” w 2012 roku dostrzeżono niezwykle obiecującego studenta wrocławskiej Politechniki Wojewódzkiej – Przemysława Suwalczyka. Szesnastoletni doktorant zwrócił uwagę władz swoją pracą doktorską „Perspektywy działalności Kosmicznych Wojsk Inżynieryjnych w kontekście polskich uwarunkowań technicznych”. Zawarte tam informacje były tak przełomowe, że pracę w większej części utajniono, a doktoranta objęto ścisłą ochroną kontrwywiadowczą.
W dostępnych publicznie, jawnych fragmentach pracy można przeczytać o pomyśle korytarza grawitacyjnego, który umożliwiałby niezwykle tani transport na orbitę czy o koncepcji wywodzącej się z M-teorii, dotyczącej użycia bran do wzmacniania konstrukcji sfery Dysona.
Uczestnicy programu trafili nie tylko do armii, lecz także do innych polskich podmiotów zajmujących się wysoką technologią, na przykład AtomBud, KGBDM czy Lilios.
Stworzono scentralizowaną platformę internetową, która pozwala na swobodną wymianę informacji naukowych. Swego czasu była ona szeroko opisywana przez międzynarodowe media jako jedyny na świecie portal, na którym nie ma moderatorów. Wynikało to z faktu, że młodzi ludzie biorący udział w programie, dzięki swoim poglądom naukowym, komunikowali się w perfekcyjny sposób. Wszystkie kwestie mogące spowodować niemerytoryczny spór były rozstrzygane podczas debat online, które przyjęły wymyśloną specjalnie na potrzeby projektu formułę „Debaty Polskiej”. Jej przydatność i praktyczność są tak olbrzymie, że prawie całkowicie wyparła ze światowego obiegu debatę oksfordzką [poza Wielką Brytanią].
Właśnie w ramach programu „Przyszłość” w 2012 roku dostrzeżono niezwykle obiecującego studenta wrocławskiej Politechniki Wojewódzkiej – Przemysława Suwalczyka. Szesnastoletni doktorant zwrócił uwagę władz swoją pracą doktorską „Perspektywy działalności Kosmicznych Wojsk Inżynieryjnych w kontekście polskich uwarunkowań technicznych”. Zawarte tam informacje były tak przełomowe, że pracę w większej części utajniono, a doktoranta objęto ścisłą ochroną kontrwywiadowczą.
W dostępnych publicznie, jawnych fragmentach pracy można przeczytać o pomyśle korytarza grawitacyjnego, który umożliwiałby niezwykle tani transport na orbitę czy o koncepcji wywodzącej się z M-teorii, dotyczącej użycia bran do wzmacniania konstrukcji sfery Dysona.
"Wrocławski Emiter Grawitacyjny" cz. 4/8
Praca doktorska Suwalczyka zdecydowanie wykraczała poziomem naukowym poza aktualny stan wiedzy, dlatego też polskie władze podjęły decyzję o zaangażowaniu tego młodego człowieka do budowy nowatorskiej formacji inżynieryjnej operującej w przestrzeni kosmicznej.
Początkowo osoba Przemysława Suwalczyka spowodowała tarcia między władzami cywilnymi a wojskowymi. Rząd stał na stanowisku, że szesnastoletni człowiek nie poradzi sobie z zadaniem zbudowania jednostki wojskowej, która nie ma analogicznych odpowiedników na świecie. Uważano, że pomimo wielkiej wiedzy naukowej, brak mu doświadczenia w pracy z ludźmi. Władze wojskowe uważały, że Przemysław Suwalczyk jest doskonałym kandydatem ze względu na wizjonerski umysł, który wyprzedzał swoje czasy. Dostrzeżono brak jego doświadczenia wojskowego, jednak sprawę bagatelizowano.
Ponieważ spór między cywilami a wojskowymi przedłużał się i trwał przez prawie dwa tygodnie, prezydent, będący jednocześnie zwierzchnikiem wszystkich sił zbrojnych, wydał polecenie przydzielenia doktorantowi pięciu doświadczonych sierżantów w charakterze adiutantów, którzy będą pokrywać jego niedostatki w wiedzy, komunikacji czy organizacji.
Pomysł był niezwykle trafiony. Przemysław Suwalczyk, zaangażowany w projekt przekształcania 1 Floty Kosmicznej w Inżynieryjną Dywizję, okazał się bardzo dobrym organizatorem. Obawy władz o jego brak doświadczenia okazały się płonne. Przez cztery lata teren jednostki wojskowej przy ulicy Gajowickiej został przekształcony w naziemne centrum kosmiczne, z którego aktualnie [2024] operują prawie wszystkie polskie wojska inżynieryjne działające w przestrzeni kosmicznej.
Praca doktorska Suwalczyka zdecydowanie wykraczała poziomem naukowym poza aktualny stan wiedzy, dlatego też polskie władze podjęły decyzję o zaangażowaniu tego młodego człowieka do budowy nowatorskiej formacji inżynieryjnej operującej w przestrzeni kosmicznej.
Początkowo osoba Przemysława Suwalczyka spowodowała tarcia między władzami cywilnymi a wojskowymi. Rząd stał na stanowisku, że szesnastoletni człowiek nie poradzi sobie z zadaniem zbudowania jednostki wojskowej, która nie ma analogicznych odpowiedników na świecie. Uważano, że pomimo wielkiej wiedzy naukowej, brak mu doświadczenia w pracy z ludźmi. Władze wojskowe uważały, że Przemysław Suwalczyk jest doskonałym kandydatem ze względu na wizjonerski umysł, który wyprzedzał swoje czasy. Dostrzeżono brak jego doświadczenia wojskowego, jednak sprawę bagatelizowano.
Ponieważ spór między cywilami a wojskowymi przedłużał się i trwał przez prawie dwa tygodnie, prezydent, będący jednocześnie zwierzchnikiem wszystkich sił zbrojnych, wydał polecenie przydzielenia doktorantowi pięciu doświadczonych sierżantów w charakterze adiutantów, którzy będą pokrywać jego niedostatki w wiedzy, komunikacji czy organizacji.
Pomysł był niezwykle trafiony. Przemysław Suwalczyk, zaangażowany w projekt przekształcania 1 Floty Kosmicznej w Inżynieryjną Dywizję, okazał się bardzo dobrym organizatorem. Obawy władz o jego brak doświadczenia okazały się płonne. Przez cztery lata teren jednostki wojskowej przy ulicy Gajowickiej został przekształcony w naziemne centrum kosmiczne, z którego aktualnie [2024] operują prawie wszystkie polskie wojska inżynieryjne działające w przestrzeni kosmicznej.
"Wrocławski Emiter Grawitacyjny" cz. 5/8
W dowód uznania na ceremonii otwarcia nowej jednostki Przemysław Suwalczyk został mianowany generałem broni. Niespełna dwudziestoletni geniusz został najmłodszym generałem w polskiej armii oraz pierwszym generałem, który samodzielnie dowodził nowym rodzajem sił kosmicznych.
Dlatego też nie można się dziwić, że w 2021 roku Polska jako pierwszy kraj na świecie skonstruowała Emiter Grawitacyjny. Projekt był utrzymywany od 2018 roku w najwyższej tajemnicy. Jego podstawą było odkrycie naukowe, jakiego dokonał Przemysław Suwalczyk wraz z żołnierzami – krosno kwantowe.
Źródłem pomysłu na wynalazek była żołnierka, która w chwilach wolnych od służby tkała gobeliny. Dzięki wnikliwej obserwacji oraz nieustającej uważności dostrzegła, że moment uderzenia neutrino w osnowę powoduje wywołanie fal grawitacyjnych. Kultura wsparcia wynalazczości w polskim wojsku zawsze zachęcała żołnierzy do pisania raportów na temat nietypowych pomysłów czy obserwacji. Tak samo było i w tym przypadku.
Raport o nietypowym zachowaniu osnowy gobelinowej trafił na biurko generała Przemysława Suwalczyka. Po jego przeczytaniu wezwał on do siebie żołnierkę i w ciągu kilku godzin wspólnie zaplanowali oraz przeprowadzili eksperyment. Jego wyniki przerosły najśmielsze marzenia i pomysły. Okazało się, że neutrino, które uderza w nici, rzeczywiście generuje fale grawitacyjne. Co jeszcze bardziej niesamowite – okazało się, że wynik tego procesu zależy od obserwatora.
Przeprowadzenie szczegółowych badań ujawniło, że natura grawitacji zależy od tego, czy jest rejestrowana czy nie. Nazwano to dualizmem grawitacyjno-kierunkowym.
W dowód uznania na ceremonii otwarcia nowej jednostki Przemysław Suwalczyk został mianowany generałem broni. Niespełna dwudziestoletni geniusz został najmłodszym generałem w polskiej armii oraz pierwszym generałem, który samodzielnie dowodził nowym rodzajem sił kosmicznych.
Dlatego też nie można się dziwić, że w 2021 roku Polska jako pierwszy kraj na świecie skonstruowała Emiter Grawitacyjny. Projekt był utrzymywany od 2018 roku w najwyższej tajemnicy. Jego podstawą było odkrycie naukowe, jakiego dokonał Przemysław Suwalczyk wraz z żołnierzami – krosno kwantowe.
Źródłem pomysłu na wynalazek była żołnierka, która w chwilach wolnych od służby tkała gobeliny. Dzięki wnikliwej obserwacji oraz nieustającej uważności dostrzegła, że moment uderzenia neutrino w osnowę powoduje wywołanie fal grawitacyjnych. Kultura wsparcia wynalazczości w polskim wojsku zawsze zachęcała żołnierzy do pisania raportów na temat nietypowych pomysłów czy obserwacji. Tak samo było i w tym przypadku.
Raport o nietypowym zachowaniu osnowy gobelinowej trafił na biurko generała Przemysława Suwalczyka. Po jego przeczytaniu wezwał on do siebie żołnierkę i w ciągu kilku godzin wspólnie zaplanowali oraz przeprowadzili eksperyment. Jego wyniki przerosły najśmielsze marzenia i pomysły. Okazało się, że neutrino, które uderza w nici, rzeczywiście generuje fale grawitacyjne. Co jeszcze bardziej niesamowite – okazało się, że wynik tego procesu zależy od obserwatora.
Przeprowadzenie szczegółowych badań ujawniło, że natura grawitacji zależy od tego, czy jest rejestrowana czy nie. Nazwano to dualizmem grawitacyjno-kierunkowym.
"Wrocławski Emiter Grawitacyjny" cz. 6/8
Powołano zespół, który w ciągu kilku tygodni zbudował na podstawie odkrycia urządzenie zwane krosnem kwantowym. Rama o wysokości dwudziestu dwóch metrów i szerokości ośmiu metrów została wykonana ze stopu tytanu oraz helu-3 z zatopionymi mikrosferami wypełnionymi wodorem. Na ramie zostało rozpiętych osiem nici o grubości jednego mikrometra [0,001 milimetra], stworzonych ze specjalnego stopu złota. Produkcja tak cienkiego elementu wymagała bardzo wytrzymałego, rzadkiego minerału. Polskie siły specjalne, razem z najlepszymi speleologami, udały się na teren Abchazji, by wydobyć go w Jaskini Krubera. Informacja, jaki to materiał jest utajniona i do dnia dzisiejszego nie wiadomo, co stamtąd sprowadzono.
Działanie krosna grawitacyjnego opierało się o interakcję między neutrino a osnową, z wyłączeniem wymiaru czasowego. Neutrino, które wchodziło w interakcję jednocześnie z wszystkimi elementami osnowy, powodowało wzbudzenie fal grawitacyjnych. W przypadku gdy zdarzenie było obserwowane lub rejestrowane, fale grawitacyjne rozchodziły się równomiernie od centrum. Jednak gdy usunięto obserwatorów i urządzenie rejestrujące, okazało się, że fale grawitacyjne są generowane tylko zgodnie z kierunkiem osnowy na ramie, bez możliwości ustalenia centrum.
Trudno opisać językiem naukowym potęgę tego urządzenia – ludzkości po raz pierwszy udało się zapanować nad grawitacją!
Powołano zespół, który w ciągu kilku tygodni zbudował na podstawie odkrycia urządzenie zwane krosnem kwantowym. Rama o wysokości dwudziestu dwóch metrów i szerokości ośmiu metrów została wykonana ze stopu tytanu oraz helu-3 z zatopionymi mikrosferami wypełnionymi wodorem. Na ramie zostało rozpiętych osiem nici o grubości jednego mikrometra [0,001 milimetra], stworzonych ze specjalnego stopu złota. Produkcja tak cienkiego elementu wymagała bardzo wytrzymałego, rzadkiego minerału. Polskie siły specjalne, razem z najlepszymi speleologami, udały się na teren Abchazji, by wydobyć go w Jaskini Krubera. Informacja, jaki to materiał jest utajniona i do dnia dzisiejszego nie wiadomo, co stamtąd sprowadzono.
Działanie krosna grawitacyjnego opierało się o interakcję między neutrino a osnową, z wyłączeniem wymiaru czasowego. Neutrino, które wchodziło w interakcję jednocześnie z wszystkimi elementami osnowy, powodowało wzbudzenie fal grawitacyjnych. W przypadku gdy zdarzenie było obserwowane lub rejestrowane, fale grawitacyjne rozchodziły się równomiernie od centrum. Jednak gdy usunięto obserwatorów i urządzenie rejestrujące, okazało się, że fale grawitacyjne są generowane tylko zgodnie z kierunkiem osnowy na ramie, bez możliwości ustalenia centrum.
Trudno opisać językiem naukowym potęgę tego urządzenia – ludzkości po raz pierwszy udało się zapanować nad grawitacją!
"Wrocławski Emiter Grawitacyjny" cz. 7/8
Ogromny koszt budowy krosna kwantowego sprawił, że władze bardzo długo rozważały, w jakim pierwszym projekcie wykorzystać przełomowe urządzenie. Rozwiązaniem okazał się wniosek ONZ, podpisany przez dziewięćdziesiąt osiem krajów. Wnioskodawcy prosili o budowę urządzenia, które uchroniłoby naszą planetę przed wszelkimi obiektami kosmicznymi mogącymi zniszczyć Ziemię. Szansy upatrywali w możliwości korekty ich orbit za pomocą Emitera Grawitacyjnego.
Świat miał jeszcze świeżo w pamięci niedawną powódź „Zanclean 2”, jaka nastąpiła po uderzeniu meteorytu w Cieśninę Gibraltarską, dlatego polskie władze oraz społeczeństwo jednogłośnie poparły ten plan. Projekt ochrony Ziemi przed zagładą był skrojony idealnie na miarę polskich ambicji naukowych.
W następstwie wszystkich wymienionych wyżej czynników we Wrocławiu skonstruowano – na bazie krosna kwantowego – Emiter Grawitacyjny. Jest to urządzenie o wysokości około dwudziestu pięciu metrów i szerokości jedenastu metrów. Obudowa jest dwuwarstwowa. W pierwszej warstwie znajduje się dwadzieścia tysięcy litrów lodu, który stanowi zabezpieczenie przed wpływem czynników zewnętrznych. Drugą warstwę wypełnia próżnia.
Po raz pierwszy oficjalnie zaprezentowano Emiter w 2020 roku. Na otwarcie przyjechała większość mieszkańców Polski. W dniu dwudziestym trzecim kwietnia 2020 roku, o północy, zgromadzeni mogli podziwiać działanie urządzenia. Na pierwszy pokazowy test wybrano planetoidę 99942 Apophis. Ten prawie półkilometrowy obiekt miał w 2029 roku zagrozić życiu na Ziemi.
Ogromny koszt budowy krosna kwantowego sprawił, że władze bardzo długo rozważały, w jakim pierwszym projekcie wykorzystać przełomowe urządzenie. Rozwiązaniem okazał się wniosek ONZ, podpisany przez dziewięćdziesiąt osiem krajów. Wnioskodawcy prosili o budowę urządzenia, które uchroniłoby naszą planetę przed wszelkimi obiektami kosmicznymi mogącymi zniszczyć Ziemię. Szansy upatrywali w możliwości korekty ich orbit za pomocą Emitera Grawitacyjnego.
Świat miał jeszcze świeżo w pamięci niedawną powódź „Zanclean 2”, jaka nastąpiła po uderzeniu meteorytu w Cieśninę Gibraltarską, dlatego polskie władze oraz społeczeństwo jednogłośnie poparły ten plan. Projekt ochrony Ziemi przed zagładą był skrojony idealnie na miarę polskich ambicji naukowych.
W następstwie wszystkich wymienionych wyżej czynników we Wrocławiu skonstruowano – na bazie krosna kwantowego – Emiter Grawitacyjny. Jest to urządzenie o wysokości około dwudziestu pięciu metrów i szerokości jedenastu metrów. Obudowa jest dwuwarstwowa. W pierwszej warstwie znajduje się dwadzieścia tysięcy litrów lodu, który stanowi zabezpieczenie przed wpływem czynników zewnętrznych. Drugą warstwę wypełnia próżnia.
Po raz pierwszy oficjalnie zaprezentowano Emiter w 2020 roku. Na otwarcie przyjechała większość mieszkańców Polski. W dniu dwudziestym trzecim kwietnia 2020 roku, o północy, zgromadzeni mogli podziwiać działanie urządzenia. Na pierwszy pokazowy test wybrano planetoidę 99942 Apophis. Ten prawie półkilometrowy obiekt miał w 2029 roku zagrozić życiu na Ziemi.
"Wrocławski Emiter Grawitacyjny" cz. 8/8
Ludzie, którzy przybyli na to wydarzenie, nie byli przygotowani na to, co zobaczyli – wielki, wciągający, organiczny spektakl światła. Fale grawitacyjne uderzały w obiekt kosmiczny ogromnymi, spektakularnymi i niewidocznymi impulsami. Rozchodzące się promienie będąc efektem promieniowania podczerwonego oraz ultrafioletowego, wyzwalały się, gdy odpowiednia ilość neutrin wchodziła w interakcję z osnową.
Pierwszy test okazał się całkowitym sukcesem. Dzięki Emiterowi udało się zmienić orbitę planetoidy tak, że parę miesięcy później uderzyła w Jowisza, pozostawiając Ziemię nietkniętą.
Dzienna lokalizacja Emitera jest całkowicie utajniona. Natomiast w nocy można swobodnie podziwiać niesamowity spektakl, gdy polskie wojsko swobodnie przesuwa obiekty kosmiczne we właściwe miejsca. Warto wybrać się z teleskopem na pobliskie wzgórze Pafawag. Można w ten sposób obserwować działanie Emitera na Ziemi i jednocześnie obserwować relokowany w kosmosie obiekt. To niesamowite przeżycie, zostawiające człowieka z podziwem dla potęgi polskiej nauki.
Dzięki uprzejmości Szanownego Pana generał broni Przemysława Suwalczyka otrzymałem zgodę na nagranie działania Emitera Grawitacyjnego. Na filmie można zobaczyć kilka ciekawych momentów – gromadzenia energii, uderzenia neutrin w niepełny zestaw osnowy i oczywiście imponujące wyrzuty fal grawitacyjnych.
Ludzie, którzy przybyli na to wydarzenie, nie byli przygotowani na to, co zobaczyli – wielki, wciągający, organiczny spektakl światła. Fale grawitacyjne uderzały w obiekt kosmiczny ogromnymi, spektakularnymi i niewidocznymi impulsami. Rozchodzące się promienie będąc efektem promieniowania podczerwonego oraz ultrafioletowego, wyzwalały się, gdy odpowiednia ilość neutrin wchodziła w interakcję z osnową.
Pierwszy test okazał się całkowitym sukcesem. Dzięki Emiterowi udało się zmienić orbitę planetoidy tak, że parę miesięcy później uderzyła w Jowisza, pozostawiając Ziemię nietkniętą.
Dzienna lokalizacja Emitera jest całkowicie utajniona. Natomiast w nocy można swobodnie podziwiać niesamowity spektakl, gdy polskie wojsko swobodnie przesuwa obiekty kosmiczne we właściwe miejsca. Warto wybrać się z teleskopem na pobliskie wzgórze Pafawag. Można w ten sposób obserwować działanie Emitera na Ziemi i jednocześnie obserwować relokowany w kosmosie obiekt. To niesamowite przeżycie, zostawiające człowieka z podziwem dla potęgi polskiej nauki.
Dzięki uprzejmości Szanownego Pana generał broni Przemysława Suwalczyka otrzymałem zgodę na nagranie działania Emitera Grawitacyjnego. Na filmie można zobaczyć kilka ciekawych momentów – gromadzenia energii, uderzenia neutrin w niepełny zestaw osnowy i oczywiście imponujące wyrzuty fal grawitacyjnych.