„Sen porannej rosy”
Ogień łagodny zniknął. Ostały się tylko smugi w powietrzu i ciepło skóry przy skórze… i wspomnienie letniej burzy. Włosy, jedwabne pasma ciemnej nocy, dotykają mojej szyi cichym szelestem obietnicy. Słyszę tylko jej oddech… i własny, przyspieszony puls.
Żar z kominka rozświetla jej oczy – kwiat wanilii zamieszkał tam wraz ze słodką goryczą wspomnień o innych bliskościach. Jakby to wszystko miało być kruche jak płatki kwiatów porannej rosy…
Jej dotyk to szelest jedwabiu na skórze, nieuchwytny i ulotny. Tańczy palcami po moim barku, obiecująco spływając w dół, a ja drżę w ich rytmie. Zapach perfum przeplata się z delikatnym oddechem na szyi – jakże słodki i niebezpieczny owoc.
Oczy… złote, głębokie studnie bez dna. Wpadły do mnie – strumień roztopionego słońca rozgrzewa chłodny, kamienny mur wnętrza. Jej uśmiech – odblask księżyca na tafli zamarzniętego Bajkału, nieuchwytny sen o poranku.
Zastanawiam się… czy to wszystko zniknie… gdy tylko odwrócisz wzrok? Pusta przestrzeń w moim wnętrzu rozszerzy się jak pustynia, a obietnica deszczu nigdy nie nadejdzie?
Dym nadal unosi się nad kominkiem – łagodny żal zapachu wanilii i beztroskiej radości… A ja wciąż czuję jej dłoń na moich plecach i chłodną noc po upalnym lecie.
Dawid Jary
Wrocław 2018 r.
fotografika RAW: Dawid Jary
