Dla tych, którzy mierzą miłość w kątach i krzywiznach.
Dwadzieścia lat razem – przestrzeń euklidesowa ułamkowa wykrzywia się pod ciężarem wspomnień.
Żadna hipoteza już nas nie ogranicza; dwa serca wyłoniły nową geometrię – wariancję zakochanych punktów.
Początkowo zbieżność asymptotyczna, dystans malejący wykładniczo – przyciąganie siłą bezwzględną.
Krzywizny powierzchni emocjonalnych skrywane przed światem; zapewne Riemann zauważyłby subtelne zakręty w tej przestrzeni dwojga, nawet gdy inni widzą jedynie linię prostą – konwenanse!
Nasze ciała – obiekty geometryczne o zmiennych wymiarach.
Nie sfery doskonałe (za bardzo równe) ani elipsoidy symetrycznie idealne; raczej wielościany złożone, z krawędziami szorstkimi od doświadczeń, wierzchołkami spiczastymi po sprzeczkach i kątami zaokrąglonymi miłością.
Odrzucamy aksjomaty społeczne – postulat równoległych dróg już dawno został obalony!
Nasza trajektoria jest złożona, a przez to nieprzewidywalna dla innych – łańcuch tangensów szczęścia i troski.
Obserwujemy tu efekt intuicji Gaussa: lokalne zakrzywienia emocji niezależnie od globalnego osadzenia w czasoprzestrzeni konformistycznego świata zewnętrznego!
Wzajemność – fundamentalna symetria transformacji afinicznych naszych bytów. Każdy punkt zdefiniowany współrzędnymi drugiego – relacja dwustronna, niepojęta dla tych, którzy wyznają jedynie algebrę jednostronną (i te ich proste równania!).
Dwadzieścia lat… i co? Nie staliśmy się dwoma oddzielnymi przestrzeniami. Wręcz przeciwnie: powierzchnie zbiegają się do zbiorczej topologii – wspólnego świata zdefiniowanego nie przez prawo grawitacji czy siłę Lorentza, lecz poprzez odległość serc…
Niech każdy obcy obserwator mierzy kąty i długości, a potem ustanowi własne twierdzenia o przestrzeni euklidesowej w tej skali – to i tak bezsensowne!
Bo my – punktami zawieszona geometria miłości wspólnej – stworzyliśmy nowy wymiar, nieobjęty żadnymi współrzędnymi ani równaniami. Mamy swoją riemannowską metrykę szczęścia – odległość mierzymy bliskością wzroku i dotyku, a nie zimnym pomiarem długości krawędzi czy obwodu sferycznej samotności, bo ich po prostu tu nigdy nie było!
Szczęście to wariancja minimalna – przestrzeń stabilnych wartości. Idealny punkt na krzywej wspólnego przeznaczenia, gdzie twierdzenie kogoś tam o ostatnim pytaniu kogoś tam nie ma znaczenia, bo nasza liczba – serce-serca – jest zawsze parzystą sumą radości i zrozumienia.
Dawid Jary
Wrocław 2025 r.
fotografika RAW: Dawid Jary
